Co widzisz słysząc hasło EMALIOWANE NACZYNIA? Co czujesz? Raczej dreszcz obrzydzenia czy raczej dreszcz pożądania? Poniżej moja subiektywna lista skojarzeń:

1. Preria, słońce chyli sie ku zachodowi, zniszczony życiem kowboj gmera w emaliowanej misce. Ostatnia puszka fasoli. Oswojony pies dingo liże postrzelona łapę. Napisy końcowe.

2.Polska wieś. Dziewczyna w typie miód i mleko, mądra i gospodarna. Kołysze biodrami niosąc mleko w emaliowanych kankach. Kołysze, kołysze, kołysze. Napisy końcowe

3.Jamie Oliver włóczy się po targu staroci wspominając swoje własne słowa:  Oczywiście te dania smakują wyśmienicie niezależnie od tego, jak sie je serwuje, ale jeśli zamierzasz korzystać z przypadkowych, byle jakich naczyń, nie chwytasz istoty rzeczy. Możesz (…) wyszperać półmiski i salaterki na pchlim targu. Udanych łowów. Błysk w oku. Znalazł. Podnosi z kraciastej derki emaliowany półmisek. Waży w dłoniach, gładzi uszczerbki emalii. Płaci dwa funciaki, odchodzi. Napisy końcowe.

4. Bieszczady. Piąta rano. Student kierunku humanistycznego dorzuca do ognia. Na kratce ustawionej na czterech cegłach stawia emaliowany kubek z kawą zbożową. Grzebie patykiem w ognisku pomstując w myślach, że nie urodził się w czasach Hłaski. Napisy końcowe.

5.Eindhoven w Holandii. Bladolica blogerka kulinarna z brzękiem przestawia emaliowane półmiski do sesji zdjęciowej. Wie, co jest modne i zdrowe. Czyli też modne. Bije się z myślami czy usunie w Photoshopie odpryski emalii. Się jeszcze zobaczy– myśli w swoim dziwnym odpychającym języku. Napisy końcowe.

6.Mix poprzednich skojarzeń:

Znużony życiem kowboj idzie przez polską wieś. Kołysze biodrami i emaliowanymi kankami z mlekiem. Przystaje i z kraciastej derki podnosi emaliowany półmisek, tak jak mu zalecił Jamie Oliver w swojej książce. Przez chwilę zamyśla się nad potencjalnym spotkaniem Marka Hłaski, postanawia tego nie usuwać w Photoshopie. Napisy końcowe.

Sam widzisz ile się mieści w emaliach. Symbolicznie i dosłownie. Symbolikę mamy za sobą, poniżej kilka zdjęć i miłych linków.

Mój osobisty ukochany dzbanek, w którym na co dzień gotuję wodę. U mnie od trzech lat, w rodzinie co najmniej od dwudziestu.

www.blackoakstudio.pl/?portfolio=sesja-home-staging

Pierwowzór mojego dzbanka, z tej samej fabryki. Arystokrata. Firmował wystawę Rzeczy pospolite. Polskie wyroby 1899-1999. To naprawdę miłe, że spośród przedmiotów wyprodukowanych na przestrzeni 100 lat ktoś wybrał na plakat i okładkę  właśnie mój czajnik. Nawet, jeśli kolejność była odwrotna.

p20_max

Okładka katalogu wystawy

Odświeżona  linia Emalii Olkusz. No chcieli dobrze, starali się, pozazdrościli Porcelanie Kristoff (o tym kiedy indziej). Modele, których nie ruszyli od lat obronią się w każdym domu, nie pozna się ani Jamie Oliver ani bladolica blogerka z Eindhoven. Trzeba tylko przebrnąć przez niewybaczalnie brzydką stronę producenta.

www.emalia.pl

Na  pocieszenie garść minimalowych emalii dla entuzjastów pięknego serwowania. Na takim półmisku koreczki z podwawelskiej przestają być kiełbasą nadzianą na wykałaczkę.

www.falconenamelware.com

 

www.falconenamelware.com

 

Piękne emalie z nowojorskim rodowodem jako potwierdzenie mojej tezy, że wielki świat jest przereklamowany i przeciętny nowojorczyk wolałby mieszkać w Cisnej. Albo w Gołdapii.

www.bestmadeco.com

www.bestmadeco.com

www.bestmadeco.com

www.bestmadeco.com

 

Dodaj komentarz