Co może sobie zażyczyć na rocznicę ślubu trzydziestosześcioletnia, zadowolona z życia projektantka, która ma już wszystko? Ano flamastrów. Pełnej garści dwustronnych, cudnych flamastrów, których nie będzie pożyczać nikomu, ni-ko-mu-sień-ku!

Zawsze miałam pociąg do flamastrów, jeszcze w czasach, kiedy standardem były czterokolorowe zestawy Granit: czarny + granatowy + strażacki czerwony +szmaragdowozielony. Kiedy o nich myślę, stają mi przed oczami dyplomy, ogłoszenia i tabliczki w przychodniach, techniczne litery obowiązkowo pisane od linijki (Skala oczywiście).

promarkerbanner1

Nie należę do tych matek, które można łatwo złamać w supermarkecie ciągnąc za rąbek spódnicy. No, chyba, że chodzi o flamastry, tego nigdy nie odmawiam. Natomiast, żeby mieć własne, wymarzone, nieprzyzwoicie drogie flamastry, potrzebowałam zawodowego pretekstu. Pomyślałam, że wygospodaruję czas (sic!) na to, żeby do każdego projektu dołączać choć jeden flamastrowy rysunek, bardziej chyba w ramach pamiątki niż wizualizacji. Moim niedoścignionym wzorem projektantki władającej flamastrami jest Magda Sobula. Poznajcie zatem Magdę i jej mistrzowskie rysunki.

1

 

3

A teraz trzymajcie kciuki, żeby moje flamastry były tak posłuszne, moja doba długa, a nadgarstek gibki!

Dodaj komentarz