Malarstwo nie jest tylko do wyglądania. Przez tyle lat mogło zaklinać łowy, tłumaczyć Pismo Święte, straszyć potępieniem, trwać w służbie królewskiego PR’u, w służbie pornografii, walczyć o godność traktorzystek. A teraz, po tym wszystkim ma po prostu ładnie wyglądać? Hola, hola!
Wszystkim młodym matkom, w opadającym dresie, niewyspanym, nieumalowanym i udręczonym, polecam te kilka obrazów. Nie trzeba być ultrakatolem, żeby mieć Maryjkę na lodówce. Wiem to, bo sama nim nie jestem, a „Maria dająca klapsa Jezusowi” wisiała u mnie ze dwa lata.
Dla tych, które zaraz, zaraz, za momencik stracą cierpliwość. A jednak nie tracą:
Żeby było jasne, nie promuję klapsów, podobnie jak ukrzyżowań. Po prostu myślę, że dobrze czasem zerknąć na inną matkę, która nie jest doskonała, choć za taką uchodzi.
Nawet, jeśli inni twierdzą, że nie umarła, tylko zasnęła i nie nosiła dziecka w brzuchu, jak ja, tylko „pod sercem”. No mama to zawsze mama.
Dla tych, którym skarpetki nie łączą się w pary i w ogóle:
Dla tych, które nie ogarniają:
Dla tych, które po porodzie mają coś nie tak, za duży brzuch, albo za długą szyję. Proszę, gwiazda manieryzmu, a też ma:
Dla tych, co walczą z ssaniem kciuka. Zobacz, Jezus ssał palec, a mimo to znalazł się w rankingu
„Sto osób, które wywarły największy wpływ na dzieje ludzkości” (Michael H. Hart, 1978)…i to na trzecim miejscu!