Żeby uniknąć nieporozumień na wstępie wyjaśniam, że w słowie skośne nie ma żadnego złego ładunku, oczy skośne są piękne, pozdrawiam wszystkich znajomych właścicieli tychże. Po drugie wrzucam do jednego worka knajpy chińskie, tajskie i wietnamskie. Po pierwsze dlatego, że nie znam się na tej kuchni, po drugie dlatego, że tych ładnych, o których chcę pisać jest na tyle mało, że jeden worek spokojnie je pomieści.

W Barcelonie natknęłam się na lokal Bun Bo, mieści się przy Carrer dels Angels, czyli blisko MACBA. Wydawało mi się, że po złażeniu takiej galerii mam próg zachwytu tak wysoko, że mogę swobodnie poruszać się po mieście, nie narażają się na wnętrzarskie uniesienia.
W tej (wietnamskiej) knajpie było jak w bajce. Siła projektu polega chyba na użyciu wszystkich możliwych kolorowych obciachowych elementów w mistrzowski sposób, w nadmiarze i z podniesionym czołem. Aha, i na koniec, kiedy dawno już jest wszystkiego za dużo – na dodaniu luster, które to wszystko pomnożą przez dwa.

bun_bo_vietnam_barcelona_2

enbarcelona.com

enbarcelona.com

enbarcelona.com

 

 

 

Dodaj komentarz