Płynnie przeszłam z sandała na kozaczek. Nie ma ani zaskoczenia ani litości, jesień u bram. Pchana wolą przetrwania dzielę się moimi jesiennymi inspiracjami, które umownie nazwijmy ZESTAWEM PRZETRWANIA.
Na początek Miód i Mleko ze studia Beza Projekt, podarunkowy secik zamówiony przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, z przebogatą fabułą, wytwarzany w polskich zakładach z tradycjami. Dla mnie hit.
Kombo zgrabnej sofki ze śpiworem, piękny projekt młodej austriackiej projektantki, Stephanie Hornig, która zdobywała szlif pod okiem Patricii Urquioli. Idealna na jesienne powroty w ciemnościach (czyli na przykład o 16:00, tak, tak, to już niebawem).
Do kompletu może być rozpalony Latynos, a jak ktoś nie ma, to w ostateczności może być termofor. Na przykład taki, tez ciepły i też bez kompleksów. Nazywa się to beautiful to hide, z czym się zgadzam. Projekt Wendy Legro dla Drog.
Jeżeli założymy, że jednak nie ma tego Latynosa, to przyda się jeszcze książka, może być o designie, i może być pomarańczowa. Polecam Język rzeczy Deyana Sudjlica. Nie jest to kolejna cegła na śliskim papierze wymieniająca w kolejności chronologicznej ikony designu, których nie masz, a powinieneś. Tłumaczy raczej, skąd bierze się przekonanie o konieczności posiadania pewnych przedmiotów, co przy włożeniu sporej pracy w przemyślenie tej sprawy, może Cię uwolnić od kupowania nowego telefonu, kabrioletu albo lampy. Nie jest to z pewnością książka do przerzucania na plaży, ale czyż nie idzie lasem Pani Jesień?