Majówka ma się ku końcowi, a mi przypomniał się śmieszny mebelek, który chciałam wam pokazać już wcześniej. Do cna majówkowy.

Nie sądzę, żeby mógł zmienić losy świata. Ba! Nawet nie sądzę, żeby był specjalnie praktyczny, ale mam do niego ciepłe uczucia. To jeden z tych, do których uśmiechasz się na nadętych wnętrzarskich targach, bo jest taki inny niż wszystko dookoła i tak prosty, że aż chciałoby się zakrzyknąć: no jasne, każdy już to raz wymyślił!

Poznajcie T-table projektu Bena Essera: można (trzeba) zabrać go ze sobą na plażę, na łąkę, do ogródka. Wkręca się go w grunt na około 1/3  wysokości, bez dodatkowych narzędzi. Właściwie to on sam jest narzędziem 🙂

Mówiłam, że nie uratuje świata, ale może uratuje czyjś podwieczorek?

Dodaj komentarz