Jest kilka dowodów na to, że mam najfajniejszą robotę na świecie. Obok tych górnolotnych ocierających się o kreowanie, projektowanie zmiany i tym podobne, jest to, że mogę pracować jak chcę i gdzie chcę. Na przykład (od maja do października) w ogrodzie przylegającym do pięknego przedwojennego domu mojej wspólniczki.
Drugim powodem jest to, że blogerów spotykają różne miłe niespodzianki, na przykład takie nie wyrażone w złotych:
Te dwa powody nałożyły się na siebie w ostatnią niedzielę, owocem czego jest taras wyłożony deską podarowaną przez Gumi do tak zwanego testowania. Moja wspólniczka, już, już, za momencik spodziewa się dziecka, a co ze wspólnictwa wynika- ja pośrednio także. Myślę, że w normalnych warunkach nie skusiłabym się na tuningowanie tarasu, na którym pracujemy, potwierdzamy bowiem regułę, że szewc bez butów chodzi: nie mamy mosiężnej tabliczki na bramie ani hektara lśniącego białego blatu, ani nawet miniaturek Vitry na półce. Tyle tylko, że włączyło mi się wicie gniazda: nieoczekiwanie i z nieznaną wcześniej mocą.
Nie sądzę, żeby świeżo narodzonej młodej damie robiło różnicę, czy mamy rozplątane kable od drukarek, albo podpisane segregatory, albo taras wyłożony deską. Ważne, że ja czuję się znacznie lepiej. Na tym tarasie siedzimy od maja do października w głębi duszy współczując wszystkim tym, którzy siedzą w wypasionych, klimatyzowanych biurach. Ja łoję kawę, a Marta herbatę z cytryną, w wolnej chwili możemy poskakać na trampolinie, naprawdę uwiłyśmy superowe gniazdo.
A co do recenzji produktu, którąa jestem krewna producentowi deski: jest pysznie!
- Wygląda rasowo, choć nie jest z egzotyku
- Układa się go bajecznie łatwo. Zrobiliśmy z tego event na cztery osoby, bo było wesoło i prorodzinnie, ale przy mniej sprzyjających warunkach dałabym radę położyć to z moim dziesięcioletnim synem.
- Info dla osób trzymających pilota w foliowej torebce: tak, można to rozmontować i na zimę schować w garażu. My tego nie zrobimy, bo lubimy patrzeć jak pięknie starzeje się drewno.
- Nie trzeba dodatkowo szykować podłoża, można układać na betonowej wylewce lub na płytkach. Duża rozpiętość modułów pozwala układać deski bez przycinania, specjalny konfigurator podpowiada jakich modułów użyć i jak je rozmieścić.
Nie byłabym sobą, gdybym nie chciała czegoś zmienić, a zatem:
- nazwa Gumi jest moim zdaniem myląca, jakoś automatycznie przesuwa skojarzenie z drewna ku deskom kompozytowym
- Na opakowaniu brak informacji o gatunku drewna, za to olej (rozumiem, że chodzi o jego kolor) jest podpisany jako teak. Niestety sprawia to wrażenie, jakby producent bazował na powszechnym przekonaniu, jakoby egzotyk był jedynym słusznym materiałem na tarasy. Nie jest to prawda, o czym przecież musi wiedzieć, produkując deski z jesionu, a więc rodzimego gatunku.
Tak czy siak, to bardziej zarzut dotyczący PR-u, a nie samego materiału. Podsumowując: Polecam!