Starego roku ubywa w zastraszającym tempie, a Ty na pewno znów nie wyrwałeś ósemki, nie nauczyłeś się francuskiego i nie odniosłeś książek do biblioteki. Czas mija, ale łatwo tego nie zauważyć. Zobacz, co na ten temat ma do powiedzenia norweska projektantka Siren Elise Wilhelmsen.

fuel

365 Knitting Clock proj: Siren Elise-Wilhelmsen foto: Miriam Lehnart

fuel

365 Knitting Clock proj: Siren Elise-Wilhelmsen foto: Miriam Lehnart

Siren zaprojektowała przedmiot, który z nazwy jest zegarem, ale nie pokazuje godziny. Nie jest także kalendarzem, choć nic tak jak on dobitnie nie uzmysławia nam upływu dni.

fuel

365 Knitting Clock proj: Siren Elise-Wilhelmsen foto: Miriam Lehnart

The Knitting Clock to automat, który codziennie niestrudzenie dzierga oczka szalika. Dni mijają, zwykły kalendarz byłby nieporuszony tym faktem. Co innego żółty szalik, który z końcem roku osiąga długość dwóch metrów, na to nie da się patrzeć obojętnie. Jasne, że chiński tandetny budzik jest bardziej precyzyjny, ale nie dotyka sedna sprawy, przeleje Ci przez place 24 godziny, potem następne i jeszcze następne. Może tak zrobić 365 razy i wyglądać, jakby nic ważnego się nie stało. A Knitting Clock-owi naprawdę zależy, żebyś odniósł książki do biblioteki.

Zobacz film i posłuchaj Siren 

fuel

365 Knitting Clock proj: Siren Elise-Wilhelmsen foto: Miriam Lehnart

…pamiętacie kalendarz, o którym pisałam w zeszłym roku?

 

Dodaj komentarz