Nie znoszę podsumowań. Zawsze, jak na licu pojawia mi się krosta to znak, że ktoś, gdzieś na Ziemi właśnie zrobił jakieś podsumowanie. Wystrzegam się tego jak śniegu, pomidorów i piorunów, ale w tym razem, w obliczu TAKIEGO roku, po prostu muszę o tym napisać.
Ten rok był ciężki jak siaty niesione na kinderparty na drugie piętro, ale był też bogaty w wyżyłowane, wyczekane, wypracowane wydarzenia. Taki rok się szybko nie powtórzy, zatem już się sama rozgrzeszyłam, jedziemy z tymi zwierzeniami:
- Udało mi się wyprowadzić z domu pracownię, a wraz z nią eony katalogów, próbek, archiwalnych projektów, wzorników, strasznie-ważnych-jedynych-w-swoim-rodzaju-kawałeczków-drewna i tym podobnych bogactw. W dodatku to pracownia marzeń: nie długa, nie krótka, jak w sam raz, w stareńkiej kamienicy w Śródmieściu (1913, ajć!) i w doborowym twórczym towarzystwie. O naszej pracowni będzie osobny post, pochwalę się wtedy zdjęciami.
- Marka PLANKTON, czyli moje ukochane projektowe dziecię, nie tylko rozwinęła się do przyjemnych rozmiarów, dających nadzieję na lody zawsze z polewą, a skarpety zawsze bez dziur, ale także zdobyła dwie bardzo ważne dla mnie nagrody.
Pierwsza to MUST HAVE, wyróżnienie przyznawane corocznie przez Łódź Design Festival najlepszym wdrożeniom na polskim rynku.
a druga to DIAMENT MEBLARSTWA, nagroda niszowa i raczej „branżowa”, czyli dla nas niezwykle ważna, bo łamiąca serca meblowym tuzom przemysłu meblarskiego. Nagrodę zdobyliśmy w kategorii „design mebla” w segmencie „premium”.
- ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu i równie wielkiej radości, nadal pracuję na Akademii Sztuk Pięknych.
-Mimo kilkukrotnego pokazania studentom swojej kapralsko-suczej twarzy, a oni przecież wypełniają ankiety ewaluacyjne na koniec roku…
-mimo wypowiedzenia kilku bardzo długich zdań na głos na radach wydziału. Takich zdań z gatunku moich ulubionych, czyli na jednym wydechu, trochę bez sensu, a już na pewno bez przecinków i kropek.
- do tego wszystkiego w listopadzie udało mi się na tyle rozciągnąć czasoprzestrzeń, że w Galerii Duży Pokój otworzyłam wystawę swoich prac z użyciem neonów. O wystawie Jedwabnica będzie kiedy indziej.
Czyli nie jest źle: ta robota ma sens, Plankton ma sens, Akademia ma sens. Czyli sensu jest wystarczająco dużo, a czas jak wynika z powyższej treści-rozciąga się jak Ania Brzegowa na macie. Oby tak się szczęściło w 2018, i Wam i mnie. 3-2-1-Go!