Wielkimi krokami zbliżają się urodziny projektu Dolce Luce. To moje czteroletnie umiłowane dziecko-projekt, który daje drugie życie starym neonom. Debiutował na Przetworach 2011. Od tego czasu wypuściliśmy kilkadziesiąt udomowionych neonów, odwiedziliśmy kilka skupów złomu i potknęliśmy się kilkadziesiąt razy na ulicy zadzierając wysoko głowy, zagapieni na neony. Bilans uważam za udany.
Integralną częścią projektu są historie, które każdy z neonów dostaje na drogę. W te historie wkładałam zawsze dużo serca i może dlatego spotykały się zawsze z dobrym odzewem. Trochę gorzkie, trochę ckliwe. Smacznego!
- Neon, który oglądasz jest pozostałością po napisie „szponder”,
który miał zawisnąć nad wejściem do sklepu mięsnego przy ul. Rakowieckiej.Neon został zniszczony w dniu montażu, wiąże się to z osobą ekscentrycznego wykładowcy SGPiS’u i jego równie ekscentrycznym owczarkiem niemieckim.
Pies rzucił się na neon czekający na trawniku na powieszenie. Pogiął stalową konstrukcję i wręcz pożarł fantazyjnie powyginane szklane rurki.
Historia ta potwierdziła miejską legendę, jakoby pies ten potrafił czytać.To nieprawda. Jeśli znasz prawdę lub lepszą nieprawdę, podziel się nią z DOLCE LUCE
- Neon, który oglądasz jest pozostałością po ekskluzywnym klubie nocnym dla wojskowych,
który w latach dziewięćdziesiątych mieścił się w Warszawie przy ul. Szwoleżerów.Zbłąkany pocisk roztrzaskał wiszący nad drzwiami napis The Cats of War, cudem omijając cudzysłów.
Rozhasanym kadetom odebrano broń, a ich rodziców wezwano do jednostki.
Cała historia zakończyła się kilkoma klapsami i szlabanem na ping-ponga.
Neon nigdy nie odzyskał swego dawnego blasku.To nieprawda. Jeśli znasz prawdę lub lepszą nieprawdę, podziel się nią z DOLCE LUCE
- Neon, który trzymasz w ramionach jest pozostałością po napisie „ZACHOWAJ SPOKÓJ NA TRAMPOLINIE”, który wieńczył modernistyczną elewację budynku basenu Legii. Napis uległ zniszczeniu podczas histerycznej ucieczki jednego z członków sekcji pływackiej, który, wbrew nakazowi, nie zachował spokoju na 10-metrowej wieży. Zawodnik został karnie przeniesiony do sekcji ringo, a zdekompletowany neon przez lata przechodził z rąk do rąk. To nieprawda. Jeśli znasz prawdę lub lepszą nieprawdę, podziel się nią z DOLCE LUCE
Może jesteś jedną z tych osób, które wpadają po uszy w te sentymentalne warszawskie historie, jeśli tak, zapraszam po więcej:
- Neon, który trzymasz w ramionach jest pozostałością po napisie „MARIA ANTONINA”, reklamującym elegancką restaurację mieszczącą się przy ul. Grochowskiej. Żółty neon o nowoczesnym kroju, znany na całym Grochowie, uległ zniszczeniu podczas wakacyjnych rozgrywek baseballowych. Na fali mody na amerykańskie dyscypliny sportowe, na Grochowie powstał sklep, który słynął z tego, że sprzedał setki kijów baseballowych i tylko jedną piłkę. To właśnie ona rozbiła pozostałe neonowe litery. To nieprawda. Jeśli znasz prawdę lub lepszą nieprawdę, podziel się nią z DOLCE LUCE
- Neon, który trzymasz w ramionach jest fragmentem reklamy Labiryntu Strachu, który staraniem pewnego bawarskiego przemysłowca powstał w Warszawie w roku 1992. Mieścił się w grocie Elizeum i był rozrywką przeznaczoną wyłącznie dla dorosłych uczestników. Na tych, którzy pogubili się w labiryncie licznych krętych korytarzy, czekały wyszukane kary, znane widzom z niemieckich popularnych produkcji rozpowszechnianych na nośnikach VHS. Z kolei tych, którzy szczęśliwie przebrnęli przez labirynt, czekała nagroda. Nagrody nie różniły się znacząco od kar i to , być może, doprowadziło do spadku popularności tego miejsca. To nieprawda. Jeśli znasz prawdę lub lepszą nieprawdę, podziel się nią z DOLCE LUCE
- Neon, który trzymasz w ramionach jest ocalałą przysłowiową „kropką nad i”, z napisu TI AMO, który umieścił w oknie swojego mieszkania przy Frascati pewien ekscentryczny Włoch, nieszczęśliwie zakochany w pani Grażynce z kamienicy na przeciwko. Napis, rzekomo niechcący, stłukła jego kotka o imieniu Giulietta. To nieprawda. Jeśli znasz prawdę lub lepszą nieprawdę, podziel się nią z DOLCE LUCE
- Neon, który trzymasz w ramionach jest pozostałością po napisie „Mięso. Tusza i porcje”. Sklep mieścił się na rogu ulic Capuletich i Montecchich na Bielanach. W ciężkich czasach słynął nie tylko z doskonałego zaopatrzenia, ale przede wszystkim z nietypowego sposobu na skrócenie kolejki. Każdy klient przed przestąpieniem progu sklepu musiał odpowiedzieć poprawnie przynajmniej na jedno z pytań w następujących kategoriach: „Dramat elżbietański” lub „Poczet królów duńskich”. Czas spędzony w kolejce upływał więc klientom na powtarzaniu materiału i wzajemnym odpytywaniu. Sklep zamknięto w roku 1989, a jego stałych klientów widuje się do dziś w teleturniejach, można ich łatwo rozpoznać po ślince w kąciku ust.
To nieprawda. Jeśli znasz prawdę lub lepszą nieprawdę, podziel się nią z DOLCE LUCE
- Neon, który trzymasz w ramionach jest jedynym ocalałym fragmentem napisu reklamującego szemrany lokal „U misia”. I napis i wspomnianego misia spotkał niezwykle smutny koniec (dwa pociski wystrzelone ze sfatygowanej procy, rozpędzone siłą nieodwzajemnionej miłości, niedocenionego poświęcenia, niezapłaconych rachunków i w końcu -niewytrzepanego dywanu). Lokal, przemianowany na „U kici” przejęła żona ofiary. To nieprawda. Jeśli znasz prawdę lub lepszą nieprawdę, podziel się nią z DOLCE LUCE
- Neon, który trzymasz w ramionach jest pozostałością po napisie reklamującym mała knajpkę o poetyckiej nazwie „Pierwszy letni śnieg”. W zamyśle właścicieli lokal miał stać się kultowym miejscem spotkań warszawskich poetów, miejscem, gdzie narodzi się neopostfuturystyczny manifest literacki. Stało sie jednak inaczej. Przewrotna nazwa lokalu okazała się zniechęcająca nawet dla niepozbawionych wyobraźni lekkoduchów. Lokal zamknięto, napis zdemontowano, a manifest do dziś czeka na wybawienie z kokonu maszynopisu. To nieprawda. Jeśli znasz prawdę lub lepszą nieprawdę, podziel się nią z DOLCE LUCE
- Neon, który trzymasz w ramionach jest częścią kompozycji, która przez wiele lat stanowiła dekorację lokalu NIEBO GWIAŹDZISTE NADE MNĄ. Był to jeden z tych słynnych lokali bez szyldu, o którego istnieniu każdy wie, choć zapytany nie umiałby go wskazać. Szczególnie upodobało go sobie szemrane towarzystwo Wydziału Filozofii. Kres neonu nadszedł pewnej styczniowej nocy, kiedy okazało się, że zbyt długi rękaw i tak zbyt obszernego swetra pewnego kantysty skrywał nie tylko bułkę z serem i mapę Królewca, lecz także nóż sprężynowy. To nieprawda. Jeśli znasz prawdę lub lepszą nieprawdę, podziel się nią z DOLCE LUCE
Któraś historia szarpnęła Cie za flaki / złamała serce / przywróciła wiarę w ludzi? Życzę miłego potykania się na ulicy. Neony są wśród nas!