Dziś chciałam opowiedzieć o jednym z moich ukochanych archiwalnych projektów: o księgarni w Zamku Królewskim. Ten projekt robiłam razem z Martą Borysewicz-Damięcką dość dawno temu (2011), bałam się go przeokropnie, i przyniósł mi taką właśnie satysfakcję: przeokropną.
Naszym poligonem była sala nr 10 położona na parterze, o powierzchni 83.5 m2, dostępna z hallu, przeznaczona na księgarnię. Założyłyśmy wydzielenie części służącej komunikacji pomiędzy sąsiadującą restauracją a salą, gdzie odbywają się bankiety. Podział miał mieć charakter przegrody meblowej. Nie wprowadziłyśmy żadnych struktur budowlanych, nie mogłyśmy kotwić się ani do posadzki ani do sklepienia
Projekt przewidywał następujące sposoby ekspozycji towaru:
-dla książek i prasy – półki o różnych głębokościach i wysokościach do eksponowania książek stojących i leżących. Projekt mebla uwzględnia dodanie etykiet dla poszczególnych działów, jeśli zajdzie taka potrzeba.
-dla plakatów, reprodukcji – częściowo przezroczyste pojemniki na rulony
-dla T-shirtów – oświetlona wnęka z drążkiem
-dla drobiazgów, upominków firmowanych przez Zamek – półki i blat oraz specjalna modułowa półka, którą można modyfikować na potrzeby bieżącego asortymentu, takiego jak zakładki, ołówki, notesy i inne drobiazgi. Proponowany sposób ekspozycji zapobiegnie wizualnemu bałaganowi.
-dla płyt CD oraz cenniejszych drobiazgów takich jak biżuteria – oświetlona gablota w bezpośrednim sąsiedztwie kasy
Projekt zakładał wykonanie białych masywnych mebli o prostej formie i czterech mebli, które są autorską interpretacją powszechnego wyobrażenia o stylu historycznym.
Kolorystyka: projekt zakładał użycie dwóch kolorów, ciepłej bieli dla mebli i sklepienia oraz ciepłej jasnej szarości dla pozostałych ścian. W detalu mebla pojawiły się grafit i fornir ciemnobrązowy o rudawym odcieniu nawiązującym do kamiennej posadzki. Na płaszczyznach zamykających wnęki zostały użyte wydruki wielkoformatowe z przeskalowanymi fotografiami malarstwa ze zbiorów Zamku. W elementach wyposażenia pojawiły się także biała skóra i biała tkanina.
Poniżej wklejam szkice, które robiłyśmy w ramach projektu koncepcyjnego. Skończyło się na tym, że rzeźbiarskie drzewo na środku księgarni zostało zamienione na wielką lampę, też rzeźbiarką, a jakże, będzie o niej osobny wpis.
Udało nam się przeforsować pomysł, aby fronty szaf służących do przechowywania księgarskich zapasów zadrukować przetworzonymi fotografiami obrazów. Robiłyśmy różne próby w skali 1:1, oczywiście z obrazami ze zbiorów Zamku, a było w czym wybierać. Celowałyśmy w spikslowane przeskalowane portrety. Pixle zostały, ale panie, które miały pracować w tym miejscu nie chciały widzieć na co dzień wielkich stanisławowskich nosów, warg, bród i podbródków, dlatego finalnie zamieniłyśmy portrety na weduty.
Poniżej wklejam zdjęcia Pawła Kiszkiela, wykonane tuż po oddaniu wnętrza, jeszcze niezapełnionego książkami. Dziś to miejsce wygląda już inaczej, ale cały czas lubię tam przychodzić. To były jednocześnie najmilsze i najbardziej stresujące nadzory w moim życiu. Pamiętam dzień, w którym poleciały ściany (działowe, nieważne, i przeznaczone do tego od dawna), miałam miękkie nogi i chyba sine usta, bo pan z młotem uśmiechnął się wspierająco i powiedział: ” Pani się nie denerwuje, jakby co, naród odbuduje jeszcze raz”.
A na koniec, chciałabym wymienić wszystkich wykonawców, którzy przyłożyli rękę do tej ciężkiej roboty. Dziękuję serdecznie:
-panu Krzysztofowi Swobodzie, który spędził ze mną długie godziny nad lampą (Zakład Ślusarsko-Blacharski, Kopernika 13)
-panom z firmy oświetleniowej, którzy pomagali nam dobrać oprawy, i dali życie zaprojektowanej przez nas konstrukcji (Xeno Lighting)
-pani Annie Sarneckiej (Sopha): siedzisko tapicerowane
-panu Robertowi Kęsikowi (Synapsa, reklamiarz z żeglarską przeszłością): żagle szyte na miarę,rozpięte na oknach
-panu Przemkowi Twarowskiemu (Luogo): wydruki wielkoformatowe