
(foto: FUEL) Na zdjęciach nasz zespół ma bardzo profesjonalne rękawiczki i bardzo obciachowe skarpetki. Prawda jest taka, że w zderzeniu ze starym, dobrym malarstwem zawsze wychodzi się obciachowo.
Spokojnie, nie będziemy wnikać, co jest dziełem sztuki, a co lipną dekoracją. Będziemy się zajmowali tym, jak przy przeprowadzce to spakować, przewieźć i następnie powiesić w nowym domu. Dla uproszczenia i dla podbudowania ego zakładamy, że mamy do czynienia z dziełami o dużej wartości (rynkowej lub sentymentalnej).
- Pakowanie
Nie da się za dobrze zabezpieczyć dzieła sztuki, im bogaciej, tym lepiej. Obraz zdejmujemy ze ściany, odkurzamy, dla rozluźnienia strzelmy 10 do 15 razy z folii bąbelkowej. Następnie obraz owijamy ocaloną folią bąbelkową, kartonem i na koniec folią strecz (duże rolki do kupienia w marketach budowlanych). Dla pewności podpisujemy nazwiskiem i numerem telefonu. Świat pełen jest dobrych ludzi, ale na wszelki wypadek nie używamy słów Rubens, Rembrandt i Van Dyck.
- Przewóz
Zapakowane paczki należy unieruchomić w samochodzie. Jeżeli to możliwe, można przypiąć je pasami, i nie dotyczy to tylko portretów. W drodze nie zatrzymujemy się na przydrożny sex i na wieśmaka, oraz nie robimy brzydkich min do kierowców TIRów. Jedziemy prosto do celu.
- Rozpakowanie
Powinno się odbyć przy minimalnym udziale ostrych narzędzi. Przed wyrzuceniem folii i papierów upewnij się trzykrotnie, że są puste. Nie przejmuj się, jeżeli płótna ździebko obwisły w transporcie. Nabrały wilgoci i dobrze im zrobi rozwinięcie z folii i krótkie sezonowanie z dala od grzejnika. Jeżeli blejtramy (krosna) zmieniły geometrię i masz teraz równoległoboki zamiast prostokątów, użyj klinów, które wbija się w krosna z tyłu obrazu (do kupienia lub nawet do dostania w sklepach dla plastyków, za grosze). I teraz to, co najmilsze, czyli koncepcja!
- Rozlokowanie
Zabrzmię teraz jak amerykański poradnik, ale jest kilka zasad, których warto przestrzegać. Lub, które warto łamać, żeby zamanifestować swój nonszalancki stosunek na przykład do niderlandzkiego malarstwa.
Po pierwsze wieszaj tylko to, co Ci się podoba. O malarstwie, które nie zachwyca, przeczytaj w poście o Olivierze Jeffersie.
- obrazy lubią życie w pojedynkę, lub w cyklach z 3 lub 5 sztuk. Dwa zawsze będą wyglądać licho.
- obrazy i fotografie nie lubią się mieszać, podobnie jak ramy drewniane i antyramy
- grafiki i fotografie umieszczone za szkłem nie lubią oświetlenia galeryjkami, a konkretnie odbicia żarówki w szybie.
- tym bardziej nie lubi ich dawne malarstwo olejne (ponieważ się grzeją, co powoduje żółknięcie i pękanie powłok malarskich)
- jeżeli chcesz zrobić modną chmurę, składającą się z wielu małych obiektów, układaj kompozycję najpierw na podłodze i dopiero potem przenoś ja na ścianę. Spontan nie jest tu dobrym doradcą.
- jeżeli jakaś grupa obrazów absolutnie nie chce stworzyć zgranego zespołu, użyj triku amerykańskich dekoratorów i daj im wspólny horyzont wieszając w rzędzie na różnych wysokościach(jeżeli są to pejzaże), lub podobnie-wieszając je na wspólnej osi (jeżeli są to portrety).
- nigdy, przenigdy nie mieszaj oryginałów i reprodukcji
- nie daj sobie wmówić, że dawne malarstwo nadaje się tylko do klasycznych wnętrz, a ekspresjonizm abstrakcyjny musi wisieć nad stolikiem ze szklanym blatem. Dzieła sztuki nie lubią komplecików.
No i mamy dowód: jestem dziełem sztuki.